[フレーム]
-
ocena: +13
Info
Tytuł: SCP-PL-335: Dusza jak roztrzaskany talerz
Autorzy: BlazingPie BlazingPie i KubKac KubKac
ocena: +13
UWAGA ADMINISTRACJI BEZPIECZEŃSTWA INFORMACJI I ZAPISÓW
Poniższa dokumentacja i informacje w niej zawarte mogą być częściowo lub całkowicie błędne i nie reprezentują one obecnego stanu wiedzy Fundacji co do anomalii i historii SCP-PL-335.
— Maria Jones, Dyrektor, RAISA
Nocne niebo widziane w SCP-PL-335.
Specjalne Czynności Przechowawcze: Fundacja ustanowiła ogrodzony obszar dookoła SCP-PL-335, lokalizacja jest patrolowana, a wszelkie nieuprawnione osoby próbujące wejść na teren należy przesłuchać, poddać działaniu środków amnezyjnych i następnie odprawić.
Przechowywanie SCP-PL-335 jest nadzorowane przez Ośrodek 717 i stacjonujący tam Departament Fazy REM, wszelkie sny powiązane z SCP-PL-335 należy niezwłocznie zgłaszać do dyrekcji placówki.
[SEKCJA SPECJALNYCH CZYNNOŚCI PRZECHOWAWCZYCH OCZEKUJE NA PRZEGLĄD]
Opis: SCP-PL-335 to anomalia oneirycznoprzestrzenna występująca na wydeptanej polnej drodze na północy stanu Maine w Stanach Zjednoczonych. Analizy SCP-PL-335 przeprowadzone przez Departament Fazy REM wskazują, że obiekt znajduje się w ciągłym stanie superpozycji pomiędzy rzeczywistością podstawową, a rzeczywistością snów.
Wejście na SCP-PL-335 aktywuje jego główną anomalną właściwość wyłącznie porą nocną. Gdy to kryterium jest spełnione, osoba znajdująca się na SCP-PL-335 zostaje przeniesiona do wymiaru kieszonkowego, początkowo nie do odróżnienia od rzeczywistości podstawowej.
Wewnątrz SCP-PL-335 panuje nieprzerwana noc, chociaż na niebie dotychczas nie znaleziono żadnych gwiazdozbiorów zgodnych z nocnym niebem w jakimkolwiek miejscu na Ziemi. Pomimo względnej bliskości SCP-PL-335 do ludzkich osad wewnątrz wymiaru nie ma żadnych śladów istnienia ludzkiej aktywności, a sam wymiar, jak i ścieżka wydają się ciągnąć w nieskończoność
Z SCP-PL-335 można w każdej chwili wyjść poprzez zawrócenie i pójście ścieżką w przeciwną stronę, spowoduje to natychmiastowe opuszczenie anomalii. Gdy człowiek idzie SCP-PL-335 ciągle w jedną stronę na nocnym niebie wewnątrz podmiotu zaczyna wyłaniać się anomalia o najprawdopodobniej percepcyjnej naturze. W miarę posuwania się dalej gwiazdy obecne na niebie zaczynają się przemieszczać, powoli dążąc do jednej prostej linii.
[SEKCJA OPISU OCZEKUJE NA PRZEGLĄD]
Dodatek PL-335.1: Dokumentacja historyczna
Zdjęcie archiwalne.
Ścieżki istniały w różnych kulturach na Ziemi i poza nią od zarania dziejów w różnych formach i różnych kształtach, jednak mimo to wszystkie miały od początku to samo zadanie. Starożytni Mekhanici uważali je za sposób połączenia z Mekhane i stania się częścią maszyny, obecnie Maksweliści uważają to samo, tylko maszynę zastąpiła sieć, różnorakie wymarłe już grupy patrzyły na Ścieżki i widziały w nich drogi do swoich celów.
Jednym z takowych celów była samorealizacja, którą Piąty Kościół widział jako drogę do naprawy człowieka. Uważali, że Ścieżka zaprowadzi ich do zrozumienia jego wątłej natury człowieka, zjednoczy się z nią i nabędzie wewnętrzny spokój swoich trzech "płaszczyzn".
Ścieżki nie można wybrać, zwykły szary człowiek poddany jest Ścieżce, na którą przypadkowo wejdzie, czy jest to Ścieżka dobrych wyborów, czy złych. To Ścieżka wybiera człowieka, a człowiek w pełni połączyć się ze Ścieżką może wyłącznie z własnej woli. Gdy ta przychylna wola się znajdzie, można w pełni wykorzystać swój potencjał, jednak gdy człowiek postawi się swojej Ścieżce, czekają go niemałe trudności i cierpienie.
Po jednej Ścieżce jednak zawsze przychodzi kolejna, zboczenie z trasy może być co prawda chwilowe lub wieczne, ale zawsze do czegoś prowadzi. W Ścieżkach widać jeden z najbardziej naturalnych i fundamentalnych mechanizmów Wszechświata. Wszechświat istnieje po to, by ktoś go doświadczał, a ścieżki pozwalają jego mieszkańcom na doświadczanie go na różne sposoby, są krystalizacją i kwintesencją ich wewnętrznych, osobistych Wszechświatów.
Przeświadczenie o celu, o wartości tego, co się robi doprowadzi do sukcesu. Z wystarczającą wolą, każdy krok jest naprzód.
— Osobisty dziennik, autor nieznany, 1987
Dodatek PL-335.2: Powiązana Dokumentacja
Poniższy materiał został pozyskany w tajemnicy z wykładu Pierre'a Guilloux (PoI-8330), Osobistości powiązanej z francuskimi kręgami Piątyzmu, mającego miejsce w Paryżu w roku 2003. Oryginał został nagrany w języku francuskim.
ZAŁĄCZNIK INT_PL-335-1: Materiał Audio
Chociaż to, o czym mogę dzisiaj mówić, nie jest w całości zgodne z naszymi konwencjami liczbowymi to osobiście uważam, że warto to rozważyć. Rozmyślałem nad tym przez długi czas, samotnie, teraz muszę przekazać to innym. Zorientowałem się, że znalazłem Ścieżkę.
[Słychać kroki, Guilloux chodzi po scenie.]
Czym jest balans? Balans jest zasadą naszego świata i kluczem do jego zrozumienia, wszystko we wszechświecie jest sobie równe, zawsze tak było, jest i będzie. Nawet jeśli tego nie widać na pierwszy rzut oka, po oddaleniu się od gwiazd, każda będzie taka sama. Jedyną istotą, która z natury nie jest zbalansowana jest sam człowiek. To człowiek musi własnymi siłami odnaleźć balans swoich trzech składowych, swojej osobistej, połączonej ze sobą więzami Trójcy: Ciała, Umysłu i Duszy.
Ciało jest głównym narzędziem człowieka. Ciało widzi, słyszy, mówi, kształtuje wszechświat i przede wszystkim siebie. Ciało jest zarazem niezwykle ważne i niezwykle nieistotne dla prawdziwej istoty człowieka. Ciało da się zepsuć, zniszczyć, może być uszkodzone od początku, ale tak naprawdę co to zmienia? Niezbyt wiele. Człowiek jest więcej niż tylko Ciałem.
Ludzie mają sposoby na naprawienie Ciała już od tysięcy lat. Medycyna powstała właśnie do tego celu, mimo że nie daje się naprawić wszystkiego, to człowiek jest w stanie wciąż przetrwać i robi to niezwykle często. Beethoven bez przerwy tworzył muzykę nawet kiedy był całkowicie głuchy. Jego Ciało mogło go zawieść, lecz Umysł i Dusza nie.
Można oczywiście powiedzieć, że zniszczenie Ciała to zniszczenie człowieka, lecz ja się z tym kategorycznie nie zgadzam. Rozgwiazdy potrafią zregenerować odciętą kończynę i funkcjonować dalej. Tak samo jest z człowiekiem, co widać po wpisaniu go na plan pięcioramiennej gwiazdy. Idealnie się pokrywa. Można także doszukać się tego na obrazie "Człowieka Witruwiańskiego" od Leonarda da Vinciego, którego harmonijna budowa zlewa się z idealnie z ideą Kosmicznej Rozgwiazdy, dlatego aby zniszczyć człowieka, trzeba zniszczyć całość i jedność Trójcy, bo człowiek nie przestanie istnieć, gdy Ciało umierze.
Dnia 24.04.2010 roku przeprowadzono jednoosobową misję eksploracyjną SCP-PL-335 w celu dokładnego zrozumienia jego anomalii oraz znalezienia potencjalnego końca ścieżki. Do SCP-PL-335 wysłany został Agent Raymond Sandpiper, z którym utrzymywano stały kontakt. Misją zdalnie kierowała Doktor Skyler Kowalski.
ZAŁĄCZNIK INT_PL-335-2: Fragment Logu Eksploracji
[POCZĄTEK LOGU]
[Nagranie zaczyna się, ukazując pole z wydeptaną ścieżką ziemi pomiędzy wysoką do kolan trawą na tle nocnego nieba z rozproszonymi gwiazdami. Agent Sandpiper stoi w miejscu i ustawia odpowiednio swoją kamerę, aby zapewnić Centrali dobrą widoczność. Po chwili dostaje pozytywny sygnał i zaczyna iść.]
Dowództwo: Zróbmy szybkie przypomnienie z odprawy. W plecaku masz niezbędne rzeczy jak latarkę, wodę i batony odżywcze, takie jakie chciałeś. Jeżeli coś by się działo, robisz w tył zwrot i zgarniamy cię. Coś jeszcze chcesz wiedzieć, Ray?
Agent Sandpiper: Chyba wszystko. Obym się nie wypieprzył o cokolwiek.
[Agent Sandpiper zatrzymuje się i wyciąga małą latarkę, którą rozświetla przed sobą drogę.]
Agent Sandpiper: Czy wiemy coś o jakiś niebezpieczeństwach? Jakieś wrogie byty tu są?
Dowództwo: Jesteś pierwszym, kogo wysyłamy tutaj. Oby nie.
Agent Sandpiper: Dobrze wiedzieć.
Dowództwo: Wiesz, lepiej jest wysłać kogoś z doświadczeniem. Nasze łaziki nie potrafiły wejść do SCP-PL-335, dlatego ciebie wybraliśmy. Sam przecież lubisz nocne wędrówki, dobrze pamiętam?
Agent Sandpiper: Ano… Dobra, muszę się teraz skupić na misji.
[Mija kilka minut marszu Agenta Sandpipera, podczas którego się nie odzywa.]
Agent Sandpiper: W sumie powinienem mówić moje obserwacje na nagraniu, co nie?
Dowództwo: Nie pogardzimy tym. Coś zauważyłeś?
Agent Sandpiper: Niebo jest dzisiaj piękne. Zawsze chodziłem tu za dzieciaka oglądać gwiazdy na Ziemi z kolegami z podwórka. Leżeliśmy na trawie i oglądaliśmy perseidy.
Dowództwo: Jesteś z Maine?
Agent Sandpiper: Z tych okolic. Myślałem, że macie to w mojej dokumentacji.
[Słychać dźwięk kartkowania papierów.]
Dowództwo: No proszę.
Agent Sandpiper: Eh…
Dowództwo: Coś nie tak?
Agent Sandpiper: Nic. Po prostu… to miejsce jest takie nostalgiczne i wyciszające. Myśli stają się głośniejsze niż twój głos.
Dowództwo: Mam podgłośnić mikrofon? To żaden problem dla mnie, żeby—
Agent Sandpiper: Nie trzeba. Mam tylko iść przed siebie i znaleźć coś nowego.
Dowództwo: Brzmisz na nie w humorze. Co jest?
Agent Sandpiper: <głośno wzdycha> Gdybym chciał o czymś komukolwiek powiedzieć, zrobiłbym to już.
Dowództwo: A jednak.
Agent Sandpiper: Eh… To miejsce mnie przytłacza trochę. Przypomina mi się misja z przeszłości. Źle wspominana misja.
Dowództwo: Pewnie to nieprofesjonalnie z mojej strony i na pewno to zredagują, ale… czy mogę wiedzieć o jakiej misji mówisz?
Agent Sandpiper: Ośrodek 717 jak już wiesz prowadził współpracę z pewnymi śniącymi należącymi do Kolektywu Oneiroi. Udostępniali nam sny, które badaliśmy i rozwijaliśmy dla wspólnego użytku.
Dowództwo: Brzmi na owocną współpracę.
Agent Sandpiper: Do czasu.
[Agent Sandpiper zatrzymuje się i wyciąga butelkę wody, którą odkręcą i pije. Chowa butelkę do plecaka i sprawdza odległość, jaką przebył.]
Agent Sandpiper: Zaraz będzie pierwszy kilometr. Szybko poszło.
Dowództwo: Proszę, kontynuuj. Co poszło nie tak?
Agent Sandpiper: Chcieliśmy przejąć jeden sen. Dość kluczowy dla… pewnego, wysoce zaklasyfikowanego badania, o którym nic nie wiem, bo nie mam wystarczającego poziomu upoważnienia. Pojechaliśmy do ich kryjówki z moim partnerem przeprowadzić negocjacje, ale nie przystali na to i nasza współpraca legła w gruzach. Roztrzaskała się i nie dało się jej naprawić. Jeśli rozmowy nie podziałały, Rada musiała w inny sposób go pozyskać…
[Bierze głęboki wdech i kontynuuje.]
Agent Sandpiper: Nie wiedzieliśmy, że mogą być uzbrojeni. To miało się inaczej potoczyć. Mieliśmy tylko przeprowadzić nalot, a oni otworzyli ogień. Nie wiem co znajdowało się w tamtym śnie, ale jeśli ich reakcja na przejęcie jego zawartości było tak drastyczne… O kurwa…
Dowództwo: Wszystko w porządku, Raymond?
Agent Sandpiper: Jak teraz o tym mówimy to zaczął mnie boleć bok. Mam tam bliznę po zostaniu postrzelonym przez jednego z nich. Boli prawie jak wtedy.
Dowództwo: Jeżeli potrzebujesz pomocy medycznej zawracaj natychmiast. Możemy przerwa—
Agent Sandpiper: Nic mi nie jest! Chryste! To pewnie anomalia pogrywa sobie ze mną. Tak trudno to zrozumieć? Cały czas mnie to boli. Ciągle od tamtego dnia czuję kulę przeszywającą moje ciało. Codzienne przypomnienie w lustrze, że to się wydarzyło, a nie powinno. Nie Shaunowi!
Dowództwo: Raymondzie, proszę uspokój się. Zawróć i zaczniemy jeszcze raz. Nie jesteś w stanie brać udziału w tej misji.
Agent Sandpiper: Gówno wiesz o spokoju!
[Agent Sandpiper zdejmuje plecak i rzuca nim o ziemię, po czym wyłączą mikrofon i kamerę, przerywając łączność z Dowództwem.]
[KONIEC LOGU]
Utrata kontaktu z Agentem Raymondem Sandpiperem wywołała poruszenie w Dowództwie i rozpoczęto przygotowania do próby wyciągnięcia go z SCP-PL-335, jednak przez możliwość znajdowania się w nim tylko jednej osoby na raz, uczyniło wszelką misję ratunkową niewykonalną. Jedynym sposobem na wyciągnięcie Agenta z obiektu było jego samodzielne opuszczenie go.
Jednakże kontakt z Agentem Raymondem Sandpiperem został przywrócony po dwóch godzinach.
ZAŁĄCZNIK INT_PL-335-3: Materiał Audio
Umysł to operator Ciała, a przy tym więzień Duszy. Podejmuje za Ciało decyzje, których ono samo nie może, a przy tym jest zdany na to, aby systemy Ciała działały. Umysł jest w pewnym sensie jak metaforyczny kierowca, samochód bez kierowcy nie pojedzie w żadne konkretne miejsce, ale kierowca w samochodzie bez silnika też nie.
[Guilloux kaszle kilka razy.]
Przepraszam.
Umysł, jak Ciało, również jest podatny na zniszczenia, zniszczenia w swojej naturze o wiele straszniejsze. Widok zniszczonego Umysłu jest czymś przerażającym, gorsze jest tylko osobiste tego doświadczenie. Chociaż mechanizmy Ciała wciąż istnieją i funkcjonują bez Umysłu, to przez ich podległość działają one chaotycznie, nieskładnie.
Taką dość częstą praktykowaną techniką innych wyznawców Piątego Kościoła jest spoglądanie w gwiazdy. To jak patrzenie w lustro. Widzimy siebie w kilkudziesięciu, kilkunastu czy kilkutysięcy odbiciach. Nachodzi nas wtedy refleksja: czy na pewno dobrze postępujemy? Czy postępujemy zgodnie z tym czego chcemy? A może coś przyćmiewa naszą percepcję, a co gorsza, nasze myślenie? Warto się nad tym zastanowić czy aby czasem nie padliśmy ofiarą trutki na bezbronny umysł.
Wracając jednak do samego człowieka. Mimo wszystko rola Umysłu często jest niezwykle niska w nim. Ciało może działać szybciej niż Umysł chce mu pozwolić, a Dusza jest w stanie wpływać na logiczne myślenie i podejmować za Umysł decyzje. Zjawiska te nie są niczym złym, to część tego jak działają ludzie i bardzo często pomagają nam przetrwać.
Umysł również jest narzędziem, narzędziem poznania o wiele bardziej intymnego niż Ciało, jednakże tak jak Ciała ignorować nie należy, to ignorowanie głosu Umysłu czasem przynosi pozytywne rezultaty.
ZAŁĄCZNIK INT_PL-335-4: Fragment Logu Eksploracji
[POCZĄTEK LOGU]
[Nagranie rozpoczyna się ze scenerią podobną jak w pierwszym nagraniu poza faktem, że część gwiazd zmieniła swój układ, będąc zbliżonymi do środka.]
Dowództwo: Agencie Sandpiper. Słyszysz mnie?
[Cisza.]
Dowództwo: Powtarzam, Agencie Sandpiper. Słyszysz mnie? Proszę o odpowiedź.
Agent Sandpiper: Jestem. Podziwiałem gwiazdy.
Dowództwo: Mam nadzieję, że nic ci się nie stało. Jeżeli coś by ci było to poinformuj mnie i zawróć.
Agent Sandpiper: Nic jeszcze nie znalazłem ciekawego. No poza tymi gwiazdami. Są przepiękne na dzisiejszym niebie. Nie widzę tylko Wielkiego Wozu. To dziwne…
Dowództwo: Jakaś anomalia wymiarowa?
Agent Sandpiper: Nie zaprzeczam temu. Patrzenie na gwiazdy jest kojące, jednak cisza sprawia, że myśli stają się głośniejsze. Nie dałem rady w samotności. W prawdzie teraz też nie daję rady, ale nie zamierzam zawracać.
Dowództwo: O co chodzi?
Agent Sandpiper: Kiedy patrzyłem na niebo, poczułem tę samotność, którą sam na siebie sprowadzam. Każda konstelacja ma kilka gwiazd, które razem tworzą zwarty szyk. Ja nie mam nikogo. Jestem sam.
Dowództwo: Nie wiem co powiedzieć. Jeśli mogę ci jakoś pomóc, proszę daj znać.
Agent Sandpiper: Możesz w ciszy słuchać. <chrząka> To… to była moja wina. Jak w sumie wszystko, co się dzieje, jest z mojej winy. Ile rzeczy można było uniknąć, gdyby nie nasze znajdowanie się w danym miejscu?
Dowództwo: Nie wiem? Na pewno dużo, jednak to się już wydarzyło. Nie mamy jak na to już wpłynąć.
Agent Sandpiper: Byłbym teraz w innym miejscu. Albo byłbym kimś innym. Kimś większym. Kimś… znacznie lepszym. Zawiodłem.
Agent Sandpiper: Powinienem w ciszy dalej nieść to brzemię. Przestać niepokoić innych. Nadal zawodzę.
Agent Sandpiper: Nie powinienem był ci mówić o misji z Shaunem. Chryste, nawet nie powiedziałem ci wszystkiego tylko powiedziałem wygodne fragmenty! Jakim chujowym człowiekiem muszę być, żeby robić z siebie ofiarę!
Dowództwo: Naprawdę Raymondzie, coś jest z tobą nie tak. Nie działasz racjonalnie, co widać po twojej zmianie zachowania.
Agent Sandpiper: Czy zawrócenie coś mi da? Zmienię bieg historii? Zmienię to, że pozwoliłem Shaunowi umrzeć? Mam wrócić, żeby żyć dalej tak samo? Poczucie winy mnie gniecie pod butem, gdyż mogłem to zatrzymać! Mogłem sprzeciwić się poleceniom i nie otworzyć ognia do nich!
[Agent Sandpiper zaczyna płakać. W tym samym czasie gwiazdy na niebie zaczęły się poruszać do siebie.]
Agent Sandpiper: Mogłem zrobić cokolwiek. Mogłem nie być posłusznym psem na polecenia, których sam nie rozumiałem. Nie zabiłem tym tylko sojuszników, ale i Shauna. Nawet nie byłem w stanie przyjść na jego pogrzeb.
Dowództwo: Ray, proszę…
[Agent Sandpiper siada i zakrywa twarz, głośniej płacząc i ciągnąc nosem.]
Agent Sandpiper: Tak właśnie wygląda moje życie. Rozbite jak talerz przez jeden błąd.
[Mija chwila ciszy.]
Agent Sandpiper: Zrobię to.
[W tym momencie utracona została łączność z Agentem Sandpiperem. W trakcie próby ponownego połączenia kontaktu, na miejsce zawezwany został psycholog, który po przywróceniu możliwości komunikacji z agentem miał prowadzić rozmowę deeskalującą jego chwiejny stan psychiczny aż do powrotu z SCP-PL-335.]
[KONIEC LOGU]
ZAŁĄCZNIK INT_PL-335-5: Materiał Audio
Pierre Guilloux w 2003, za nim jego żona.
Wewnątrz Trójcy, Dusza jest najistotniejsza, jest prawdziwą istotą człowieczeństwa i to ona odróżnia ludzkość od reszty wszechświata. Dusza to sam człowiek, wewnętrzny wszechświat każdego z nas, wewnętrze gwiazdozbiory zbierające nasze doświadczenia, emocje, trudności i marzenia w jedną sieć miliardów niewidzianych oczami Ciała i Umysłu powiązań.
Dusza pozwala na wiele, jej doświadczenia sterują Umysłem, który z kolei steruje Ciałem. Dzięki Duszy człowiek jest w stanie poczuć, tworzyć i połączyć się ze sztuką. Dusza rozumie innych ludzi, ich problemy, to co czują i to, czego potrzebują, gdyż jest to najprościej ujmując komunikacja między dwiema Duszami. Tego nie da się zobaczyć, ponieważ trzeba to poczuć w otoczeniu, a otoczeniu pozwolić wlać się w samego siebie.
Zniszczenie Duszy również jest możliwe, jej naprawienie jednak nie jest takie proste. Duszy nie da się naprawić samemu, potrzeba interwencji wszechświata, pomocy innych Dusz i otwarcia się na swoje Ścieżki. Z uszkodzoną Duszą człowiek może funkcjonować ale nigdy nie będzie taki sam, brak szczęścia prowadzi do problemów z Umysłem, które wyłącznie pogarszają stan Ciała, jeśli nie podejmie się w kierunku poprawy żadnych kroków, tę walkę można przegrać niewiarygodnie szybko.
W swoim życiu widziałem wielu ludzi, których Dusze się poddały. Mój brat popełnił samobójstwo w wieku dwudziestu lat, widok jego zwłok odcisnął się na mnie, a moja Dusza o tym nie zapomni. To dlatego dzisiaj tu jestem, dla mojego brata, mojej żony, dla was i dla siebie.
[Kilka sekund intensywnego kaszlu.]
Jestem chory, byłem od już wielu miesięcy, nie zostało mi wiele życia. Chcę poświęcić te ostatnie chwile, by pomóc innym. Nigdy się nie poddawałem, chociaż było mi do tego blisko, próbowałem kilka razy zrobić to, co mój brat, jednak gdy Dusza zawodziła, przemówił Umysł. Mój brat by tego nie chciał, chciałby, bym ja dalej żył i cieszył się życiem. Naprawa Duszy trwała długo i nigdy nie będzie idealna, ale to i dobrze, nasze doświadczenia nas kształtują.
Więc proszę wszystkich was obecnych, dbajcie o swoje Dusze. Ciało może umrzeć, Umysł może zgnić, ale tak długo jak Dusza się nie podda, człowiek będzie żyć, nawet po śmierci.
Po kolejnej utracie łączności z Agentem Sandpiperem trwały ponowne próby nawiązania kontaktu z nim, jednak trwało to bezowocnie przez półtorej godziny, kiedy przypadkowo dźwięk i obraz kamery agenta zaczął znowu być dostępny. Jednakże komunikacja była jednostronna i Agent Sandpiper nie słyszał poleceń Dowództwa misji.
ZAŁĄCZNIK INT_PL-335-6: Fragment Logu Eksploracji
[POCZĄTEK LOGU]
[Nagranie ukazuje ścieżkę przed Agentem Sandpiperem między drzewami lasu. Nocne niebo teraz jest ozdobione prawie równym pasem gwiazd ustawionych jedna za drugą.]
Agent Sandpiper: Halo? Halo? Czy ktoś mnie słyszy? Skyler? Jesteś tam?
Agent Sandpiper: Coś nas rozłączyło. Przed wejściem do tego lasu był jakiś szum i wiadomość o zerwaniu połączenia.
Agent Sandpiper: Wiedziałem, że coś jest na rzeczy z tymi gwiazdami. Są… taśmą. Chociaż wyglądają jakby stały w kolejce. Na coś czekają zapewne, tylko na co? Chyba nie dane jest to wiedzieć.
Agent Sandpiper: Jesteście tam? A zresztą, nagrywa się, więc mogę mówić do siebie i odsłuchacie to sobie.
Agent Sandpiper: Zdążyłem się uspokoić. Ten las zawsze był moim miejscem wyciszenia. Każdy smutek był ryty w drzewie, które musi gdzieś- Jest!
[Mężczyzna podbiega do drzewa, które po oświetleniu latarką jest w jednym miejscu pozbawione kory i pokryte wzorami wykonanymi nożykiem.]
Agent Sandpiper: To cud, że je w ogóle po ciemku znalazłem. Tyle lat i dalej rośnie. Mieli to kiedyś wszystko wyciąć i postawić jakiś zakład bodajże produkcji porcelany. Może to i dobrze, że do tego nie doszło. Czym byłbym bez tego miejsca?
[Agent Sandpiper znowu świeci latarką na wyrycia w drzewie i wskazuje po kolei na każdy z symboli, tłumacząc jego znaczenie.]
Agent Sandpiper: -A tego węża wyryłem, kiedy dostałem kosza od Jayce'a. Wąż, bo gdy szliśmy przez łąki na działkę to nadepnął na zaskrońca, który użarł go w nogę. O jeny, ile było później przez to problemów.
Agent Sandpiper: A co do Shauna… Tak siedząc, pomyślałem, że— że uwiecznię go tutaj. Na moim drzewie. Nie dam zginąć jego pamięci w dokumentach archiwów. Nie wiem tylko co wyryć dla niego…
[Mężczyzna zastanawia się przez chwilę w ciszy, spoglądając na niebo przebijające się przez liście korony drzew nad nim. Gwiazdy są prawie ułożone w prostej linii.]
Agent Sandpiper: Gwiazda. Wiecznie paląca się gwiazda na niebie wyznaczająca mi kierunek.
[Agent Sandpiper rozsuwa zamek w kieszeni plecaka i wyciąga scyzoryk, z którego wysuwa nóż. Zaczyna ryć proste linie, które po zetknięciu się tworzą kształt gwiazdy. Delikatnie jeździ palcem wzdłuż wykonanych przed chwilą linii.]
Agent Sandpiper: Będziesz błyszczał najjaśniej ze wszystkich gwiazd, Shaun. Obiecuję ci to.
[Wstaje i odchodzi od drzewa, wracając na szlak.]
Agent Sandpiper: Skyler, jesteś tam? Chyba zrozumiałem. Nie będę już taki jak wcześniej, ale… ale trzeba wstać, otrzepać się i iść dalej.
Agent Sandpiper: Stanie w miejscu nie zbawi mojej duszy. Nie zaleczy moich ran. Nie uspokoi moich myśli. Muszę przeć do przodu i naprawić to, co zostało zniszczone. Zbiorę roztrzaskany talerz i skleję go na nowo.
[Gwiazdy na niebie ułożyły się w idealnie prostą linię, a wraz z dalszym marszem Agenta Sandpipera zakłócenia audio i obrazu nasilały się, aż w końcu kontakt został utracony.]
[KONIEC LOGU]
Około 30 minut po utracie kontaktu z Agentem Raymondem Sandpiperem, mężczyzna wyszedł z SCP-PL-335, jednak jak twierdził nie zawrócił, a wyszedł z anomalii jej końcem. Po tym został przetransportowany do Ośrodka 717 na obligatoryjny wywiad poeksploracyjny w celu udokumentowania jego doświadczeń w czasie braku łączności z dowództwem misji.
Dodatek PL-335.3: Incydent PL-335-PRIME
Powyższa dokumentacja została odkryta w następstwie dwóch powiązanych incydentów z dnia 24.04.2010, ze względu na okoliczności wokół tych wydarzeń RAISA postanowiło o włączeniu tych plików do oficjalnej bazy danych do czasu faktycznego potwierdzenia lub obalenia istnienia SCP-PL-335. Oba wydarzenia zostały zbiorczo uznane za Incydent PL-335-PRIME i są opisane poniżej.
Incydent PL-335-PRIME-A: Około godziny 5:35 czasu lokalnego Doktor Skyler Kowalski nagle obudziła się w swoim biurze ze znacznym bólem głowy. Po sprawdzeniu swojego tabletu służbowego odkryła zapisaną na nim wersję roboczą pliku SCP-PL-335. Incydent został zgłoszony do dyrekcji Ośrodka 717.
Incydent PL-335-PRIME-B: Około godziny 5:35 czasu lokalnego Agent Sandpiper nagle obudził się w swoim mieszkaniu, po czym skontaktował się z Ośrodkiem 717 zgodnie z protokołami zgłaszania prawdopodobnych anomalii sennych. Agent Sandpiper był w tamtym czasie w swoim prywatnym mieszkaniu w związku z przebywaniem na miesięcznym urlopie z przyczyn osobistych.
Kiedy zauważono, że sen doświadczony przez Agenta Sandpipera opisywał wydarzenia znajdujące się w pozyskanej dokumentacji SCP-PL-335 zadecydowano o poproszeniu go o szybki przyjazd do Ośrodka 717, po czym zorganizowano przesłuchanie w tej sprawie.
ZAŁĄCZNIK INT_PL-335-7: Fragment Logu Przesłuchania
[POCZĄTEK LOGU]
Przesłuchujący: Jeśli dobrze rozumiem to był sen, prawda?
Agent Sandpiper: Tak. Na sto procent to był sen.
Przesłuchujący: To… Nie wiem co o tym myśleć. Ale że dwie osoby miały ten sam sen? Nie gra mi tu coś.
Agent Sandpiper: Też mnie to dziwi, że akurat Sky dzieliła ze mną sen. Co masz na myśli?
Przesłuchujący: Choćby Guilloux. Gość nie żyje od 2000, a notatka zawiera fragment z 2003. Wykład odbył się w 1999 roku.
Agent Sandpiper: To zwykły błąd. W końcu lunatykowała podczas pisania, więc…
Przesłuchujący: Więc? Mamy póki co anomalię Klasy Ether i musimy mieć przynajmniej minimalne potwierdzenie, że nie dywagujemy nad zwykłym przypadkowym snem. Jeżeli masz coś do powiedzenia, co może pomóc, powiedz śmiało.
Agent Sandpiper: Szkic Skyler. On nie jest pełny. Nie ma tego co robiłem podczas zakłóceń przed wejściem do lasu.
Przesłuchujący: Co takiego?
Agent Sandpiper: Zanim wszedłem do lasu stanąłem w miejscu i patrzyłem w gwiazdy. Układały się stopniowo w linię. Wcześniej były chaotycznie rozmieszczone, ale… zaczęły tworzyć spójność, kiedy się uspokajałem.
Agent Sandpiper: Chciałem zawrócić. Byłem roztrzęsiony, że powiedziałem o Shaunie. Nikt nie zareagował, może Skyler nie wiedziała co zrobić w takiej sytuacji, poza gwiazdami. Wysłuchały mnie i dały mi do zrozumienia, że nie jestem sam na tym mrocznym świecie. Jestem tam z innymi gwiazdami i świeciły razem, dając mi kierunek do podążania. Wtedy moja noga ruszyła samowolnie, a zaraz za nią druga.
Agent Sandpiper: Może… Może moim celem było tamte drzewo. Wyryć w nim i upamiętnić Shauna.
Przesłuchujący: Cóż, nie jestem za dobry w analizach onirycznych, ale brzmi to na zmianę i rozwój ludzki. W każdym razie, to wciąż za mało jak na dowód istnienia anomalii.
Agent Sandpiper: Jeżeli będzie trzeba to mogę wrócić z urlopu i tam pojechać, chociaż nie sądzę, że przeżywanie tego drugi raz jest konieczne albo możliwe.
Przesłuchujący: Ponieważ?
Agent Sandpiper: <z lekkim uśmiechem> Bo czuję się lepiej.
[KONIEC LOGU]
Po przesłuchaniu Agent Sandpiper poprosił o powrót do pracy po kolejnym dniu urlopu, uzasadniając to chęcią odwiedzenia grobu Agenta Shauna Ellisa. Prośba została spełniona.
« SCP-PL-334 | SCP-PL-335 | SCP-PL-336 »