-
ocena: +21
> Ośrodek PL-08 Poz. I/450
<
> Poz. zakłóceń
<
S. C. PRZECHOWAWCZE
Gabinet 304 Ośrodka PL-08 ma pozostać w stanie, w jakim został znaleziony po manifestacji SCP-PL-450, a dostęp do niego może być udzielany wyłącznie członkom projektu przechowawczego tego podmiotu.
Pozostałe obiekty stanowiące SCP-PL-450 zostały usunięte z miejsc, w których zmanifestowały i przeniesione do gabinetu 304, który od tego momentu stanowi główną przestrzeń przechowawczą dla SCP-PL-450.
OPIS
SCP-PL-450 to sprzeczny z rzeczywistością podstawową ślad po SCP-PL-450-A w postaci nieanomalnych obiektów fizycznych oraz plików w bazach danych Fundacji SCiPnet.
SCP-PL-450 zmanifestował dnia 6 III 2012. W tym dniu:
- W gałęzi SCiPnetu przeznaczonej dla Ośrodka PL-08 powstały równolegle do faktycznych pliki nagrań monitoringowych, w których występuje, lub z którymi powiązany jest SCP-PL-450-A,
- W archiwach Ośrodka PL-08 pojawiła się dokumentacja dot. zatrudnienia i osoby SCP-PL-450-A,
- Zmieniły się wystrój i organizacja nieużywanego gabinetu 304, w którym pojawiły się przedmioty powiązane z SCP-PL-450-A,
- Przedmioty codziennego użytku powiązane z SCP-PL-450-A pojawiły się w innych częściach Ośrodka PL-08 takich jak główna stołówka, szatnie laboratoriów czy pomieszczenia socjalne.
Według SCP-PL-450, SCP-PL-450-A to dr Nikodem Fórman, pracownik Departamentu Historii od 11 IV 2008, doktor od 20 XI 2011. Wzmianki o SCP-PL-450-A pojawiają się jedynie w pozostałościach po manifestacji SCP-PL-450 — nie przypuszcza się, aby SCP-PL-450-A istniał w rzeczywistości podstawowej.
SCP-PL-450-A nosi zauważalne podobieństwa do renomowanego parahistoryka Fundacji prof. Nikodema Fórmana (zm. 2008). Oprócz zbieżnych nazwisk, zbiegają się m.in. wygląd, daty zatrudnienia i obrony oraz uzyskania doktoratu (u SCP-PL-450-A wystąpiłyby dokładnie 50 lat później) czy wyjazdy pracownicze, w jakich brali udział. Badania tych zależności trwają.
SCP-PL-450-B to niezidentyfikowana postać najprawdopodobniej powiązana ze znalezioną wśród efektów SCP-PL-450 znaczną liczbą wizytówek (SCP-PL-450-C-1 do -44). Żadne z widniejących na nich danych, jak numer telefoniczny, e-mail czy strona internetowa nie są aktywne, lecz podejrzewa się, że to z tego numeru telefonu zostało wykonane połączenie w transkrypcie T-PL-450-27.
DODATEK 450/I
W dodatku w porządku chronologicznym zamieszczone zostały wybrane transkrypty z dokumentacji stanowiącej SCP-PL-450.
Poniższe transkrypty (T-PL-450-21, -24 i -27) przedstawiają nagrania datowane na 2 III 2012.
Transkrypt nagrania audiowideo
id. T-PL-450-21
2 III 2012
SCP-PL-450-A stoi przed oknem swojego biura w gabinecie 304 w Ośrodku PL-08. Rozmawia przez telefon komórkowy.
SCP-PL-450-A: Mhm.
SCP-PL-450-A: E, no to świetnie, widzisz.
SCP-PL-450-A: No, znajduję. Już ich nie liczę nawet, na biurku w stos je układam. Dzisiaj rano dwie po kieszeniach znalazłem.
SCP-PL-450-A: No…
SCP-PL-450-A: Mhm.
SCP-PL-450-A: Nie tak kolorowo.
SCP-PL-450-A: Nie jadę w te Bieszczady na te wykopaliska jednak. W poniedziałek składam wniosek, żeby mnie wypisali. Może se też wezmę dłuższe wolne.
SCP-PL-450-A: No.
SCP-PL-450-A: Mhm.
SCP-PL-450-A: Stary, no wiem przecież. Ale jakoś, kurde…
SCP-PL-450-A: Nic nie umiem z siebie wykrzesać. Nie jestem w stanie myśleć w ogóle o robocie, jakiejkolwiek. Ostatnie, co w sobie miałem wykorzystałem na doktorat. Myślałem że obronię się, dostanę tytuł i będę miał ulgę. Ale jestem w tej samej klatce co wcześniej.
SCP-PL-450-A: Nie wiem. Jakaś bezcelowość.
SCP-PL-450-A: No, ta.
SCP-PL-450-A: Wiem, i tym bardziej mnie to miesza. Strasznie nie chcę tego robić, ale od kilku miesięcy chodzę tu, jak za karę. Nie wiem no, może danie se spokoju pomoże.
SCP-PL-450-A: Mhm.
SCP-PL-450-A: No.
SCP-PL-450-A: Tak.
SCP-PL-450-A: Dzięki.
SCP-PL-450-A: Słuchaj, bo się zbierał do domu za minutkę będę. Wbijasz w weekend? Możemy o tym pogadać wtedy.
SCP-PL-450-A: Super.
SCP-PL-450-A: No, spoko.
SCP-PL-450-A: Trzymaj się.
SCP-PL-450-A Rozłącza się, odwraca się od okna i podchodzi do biurka. Na nim znajduje się stosik instancji SCP-PL-450-C. Przepisuje część treści jednej z nich do telefonu, po czym bierze płaszcz z wieszaka, zakłada go i sprawdza kieszeń. Z niej wyciąga kolejną instancję SCP-PL-450-C.
SCP-PL-450-A: Znowu, kuźwa.
Wzdycha i wychodzi z gabinetu. Drzwi zostają zamknięte z zewnątrz na klucz.
Koniec logu
SCP-PL-450-C-22.
Transkrypt nagrania wideo
id. T-PL-450-24
2 III 2012
Na nagraniu widoczny jest SCP-PL-450-A, przechodzi powoli przez korytarz prowadzący od głównego holu Ośrodka PL-08.
Staje i spogląda na ściany. Wywieszone są na nich zdjęcia oraz opisy najważniejszych dla ośrodka oraz Wydziału Legend i Historii Wczesnej wydarzeń i postaci w nich uczestniczących.
Nikodem Fórman oglądał postaci na czarno-białej plakatowej fotografii przedstawiającej wyniesienie z krypty pod Florencją oryginalnego rękopisu Kroniki Łysogórskiej w 1957 r. Ależ bydlę, pomyślał. Widział oryginał, raz, przewożony w szklanej gablocie. Cudem miał okazję; akurat przechodził obok, gdy przewożono go z jednej sali do drugiej. Pięćdziesiąt kilo papieru, skóry, drewna i tuszu. Fórman mógł z pamięci wymienić każdego z czterech mężczyzn, których potrzeba było do wyniesienia księgi przy odkryciu we Włoszech.
Na pierwszym planie Klemens Karbidzki i Mariusz Otram, jedni z czołowych wczesnych parahistoryków i legendarystów. Jako pierwsi zidentyfikowali ślady taumaturgii prasłowiańskich żerców w Gorcach. Za nimi Claudio Massola i Maurizio Pieni — odkrywcy i teoretycy całej gamy anomalnych artefaktów z Pompei.
Wielkim zaszczytem było położenie pierwszych oczu na kronice w swym grobie. Nie bez powodu ta czwórka została unieśmiertelniona na zdjęciu. Te najważniejsze postaci jednak raczej stroniły od brudnej roboty. Z rękami w kieszeniach, dumnie wypięci czekali przed bramą krypty oczekując przyjścia znaleziska.
Tam postacią najbardziej promieniującą był oczywiście Federico Virzaghi, ojciec fundacyjnej legendarystyki. Nikt nie obchodził się z nim aż tak po świętemu, ale gdyby przed Ośrodkiem PL-08, który założył, pojawiła się kaplica ku jego czci, raczej nikt by nie protestował. Z pewnością nie Fórman.
Ileż on o tym marzył, o zejściu do tych krypt i odkryciu księgi. Krótkie okamgnienie na przewożoną na stalowym wózku kronikę nie miało prawa się umywać do prawdziwego znaleziska. Podniesienie kamiennego wieka schowka, starcie tego kurzu, otwarcie nieotwieranych od stuleci stron i uświadomienie sobie, że tak — to jest to, czego szukaliśmy latami — musiało być jak katharsis. Nie było ku temu wątpliwości — wystarczało spojrzeć na triumf wypisany na uśmiechach sfotografowanych.
Od czasu do czasu Fórman pozwalał sobie na stwierdzenie, że może nie urodził się wtedy, kiedy powinien. O ile prostsze musiało być osiągnięcie czegoś wielkiego w czasach, gdy pole badań dopiero się rodziło? Byle amulecik wykopany w ogródku u babci gwarantował pozycję w dziedzinie. Teraz? Posążek, który Fórman znalazł w wydmach przy plaży utkwił w pudle zakopanym w magazynie obok kilkuset identycznych — odkrywca bynajmniej nie jest podpisany.
Kiedyś to świat przychodził do ciebie, pomyślał. Teraz trzeba ciągnąć go do siebie za linę, która ani nie wiadomo jak bardzo jest długa, ani czy na jej końcu w ogóle cokolwiek się znajduje.
A gdyby móc tak zawołać, i niech ten świat pełznie, niech go będzie trzeba poganiać, ale żeby sam też się poruszał w twoją stronę?
Odwrócił się i odszedł.
SCP-PL-450-A opuszcza kadr.
Koniec logu
Transkrypt nagrania audiowideo
id. T-PL-450-27
2 III 2012
SCP-PL-450-A podchodzi do zaparkowanego samochodu na parkingu Ośrodka PL-08.
Słychać dzwonek telefonu. SCP-PL-450-A sięga do kieszeni i wyciąga komórkę.
SCP-PL-450-A: Cholera. To ten numer.
Odbiera telefon.
SCP-PL-450-A: Tak słucham?
SCP-PL-450-A: …
SCP-PL-450-A: Halo?
Odciąga telefon od ucha i na niego spogląda. Z powrotem przykłada do ucha słuchawkę.
SCP-PL-450-A: Halo???
SCP-PL-450-A przestaje rozmawiać i rozłącza telefon.
Wyciąga z kieszeni płaszcza instancję SCP-PL-450-C i ją ogląda.
Wkłada ją z powrotem do kieszeni i wsiada do samochodu.
Samochód odjeżdża.
Koniec logu
Poniższy transkrypt przedstawia nagranie datowane wewnętrznie na 5 III 2012, dzień przed manifestacją SCP-PL-450. Jest to jedyne nagranie, na którym pojawia się SCP-PL-450-B.
Transkrypt nagrania audiowideo
id. T-PL-450-46
5 III 2012
SCP-PL-450-A wychodzi z budynku Ośrodka PL-08 na dziedziniec. Przetruchta przez deszcz pod daszek dla palących, gdzie zapala papierosa.
Z drugiej strony kadru pojawia się SCP-PL-450-B, podchodzi w stronę SCP-PL-450-A. Staje pod daszkiem.
SCP-PL-450-B: Cześć.
SCP-PL-450-A: Cześć.
SCP-PL-450-A odwraca się w stronę SCP-PL-450-B i przygląda się mu.
SCP-PL-450-A: Gdzie w Fundacji pracujesz? Nie widziałem cię tu chyba wcześniej.
SCP-PL-450-B: Eee, po różnych placówkach się lubię plątać. Niezupełnie tu pracuję.
SCP-PL-450-A: Jak to, niezupełnie?
SCP-PL-450-B: No, ciężko opisać dokładnie ten… wymiar współpracy.
SCP-PL-450-A: Mhm.
Przez kilkadziesiąt sekund nie rozmawiają.
SCP-PL-450-B: W ogóle, to cieszę się, że odebrałeś w piątek, jak dzwoniłem.
SCP-PL-450-A: Eee, do mnie? Nie pomyliłeś mnie z kimś?
SCP-PL-450-B: Co ty. Wątpię, żeby było to możliwe. Inaczej nie bylibyśmy mogli się tu dziś spotkać.
SCP-PL-450-B wyciąga z kieszeni kartonik, instancję SCP-PL-450-C, i wręcza ją SCP-PL-450-A.
SCP-PL-450-A: Co? Nie rozumiem o co tu chodzi.
SCP-PL-450-B: Hmh. Na pewno?
SCP-PL-450-B: Pewnie, że rozumiesz. W Fundacji pan pracuje! Nie takie rzeczy pan widział, doktorze Fórman.
Co tu się dzieje? To on mi te wizytówki zostawiał i dzwonił do mnie? Jak one jak z eteru się pojawiały, tak zaraz obok mnie. Nie ma opcji, że mi je tak po prostu podkładał. Co to jest, jakaś anomalia? Nie, kuźwa, przecież to jest niemożliwe. Ośrodek ma być zakotwiczony i sterylny, nie da rady nic się tu, tak o, dostać. Ale skąd on mnie do cholery zna?
Czemu miałbym cię nie znać? Zdajesz sobie sprawę z tego, od jak dawna mam cię na oku?
— Hm?
— Ekhem — chrząknął. — W sumie ciężko powiedzieć, od jak dawna. Nie tylko tobą się interesuję, myli mi się to czasami.
— To czemu akurat do mnie teraz przyszedłeś?
— Bo sam odebrałeś telefon — odparł.
Jego głos był pusty, nierealny. Jakby nie stało za nim nic żywego — przynajmniej tego nie słyszałem. Był za nim tylko zamiar, zakorzeniony głębiej niż mógłbym kiedykolwiek sobie wyobrazić. Spojrzałem raz jeszcze na wizytówkę, którą od niego dostałem. Jeżeli to jest człowiek, został przez coś drastycznie zmieniony dawno, dawno temu.
— "Oferujemy zakończenie". Co to znaczy? — zapytałem.
— Coś tam musiałem wstawić, żeby te wizytówki były o czymkolwiek, co nie? — powiedział. — Chociaż uważam, — ciągnął — że nawet jest w tym jakiś sens. Doświadczenie każe mi myśleć, że na każdego czeka jakieś zakończenie, i każdy jakiegoś oczekuje. Jak jest u ciebie?
— W sensie? Pytasz się, jak chcę umrzeć, czy co?
— Może, trochę. Chociaż raczej nie chodzi mi o… w jaki sposób, tylko prędzej jako kto. Kim ma być Nikodem Fórman?
W tym momencie zrozumiałem, że w zasadzie to… nie wiem. Że zakończenie, jakiego sobie życzę, chyba nie jest czymś specyficznym. Jest raczej abstraktem idei, do których, jak sobie zinternalizowałem, dążę. Bo teraz, gdy mam o nich mówić… Nie jestem w stanie obrócić ich w konkret.
SCP-PL-450-B: Lub może zapytam inaczej — gdy patrzysz na te wszystkie zdjęcia porozwieszane po ośrodku, czytasz ich historię i oglądasz te wystawione na widok artefakty, o czym rozmyślasz?
SCP-PL-450-A: A skąd wiesz, że tak robię?
SCP-PL-450-B: Jak już mówiłem — znam cię dość dobrze.
SCP-PL-450-A: Nie wiem. Może je sobie po prostu mitologizuję. Lub chcę się w tej mitologii sam zobaczyć.
SCP-PL-450-B: Wydaje ci się, że jest w tej mitologii coś, do czego dążysz?
SCP-PL-450-A: Może być w niej coś, do czego chciałbym dążyć.
SCP-PL-450-B: Czemu chciałbyś? Uważasz, że to, co do tej pory zrobiłeś, nie ma na to dążenie wpływu? Doktorem paraarcheologii nie jesteś chyba od parady.
SCP-PL-450-A: Jeżeli wpływ miałby być, to go nie czuję. Po prawdzie, to nie czuję tego wpływu od miesięcy, jak nie lat. Nie czuję ani jakbym się zmienił, ani zmieniał jakkolwiek.
SCP-PL-450-B: Zmiana jest tylko teoretyczna. Przecież cały czas tkwisz w tym samym ciele i duchu. Musisz być w jakimś stopniu sam przekonany, że gdzieś zmierzasz.
SCP-PL-450-A: Nie jestem. Jest jakiś cel, ale jest zbyt daleko, bym miał pewność, jak dokładnie się do niego dostać. To nie jest tak prosta droga, jak byś chciał.
SCP-PL-450-B: Hmh. Ależ wiem.
SCP-PL-450-B wyciąga z kieszeni zdjęcie. Wręcza je SCP-PL-450-A.
SCP-PL-450-B: Wiesz, kto to jest?
SCP-PL-450-A: Nie.
SCP-PL-450-A: Wygląda jak ja, tylko stary. To mam być ja?
SCP-PL-450-B: Hm. Może tak być. Jest to jedno z zakończeń.
SCP-PL-450-A: Aha. To o to chodzi? Z oferowaniem zakończenia?
SCP-PL-450-B: W pewnym sensie. Oferuję drogę. Co cię tak męczy na tej, na której jesteś? Czemu nie jesteś pewien, że dokądkolwiek cię zaprowadzi?
SCP-PL-450-A: Skąd miałbym to wiedzieć, że mnie gdzieś zaprowadzi? Może możesz mi to powiedzieć?
SCP-PL-450-B: Racja. Niestety nie mogę. Nie wierzysz jednak, że podążając do obranego celu, podążasz do szczęścia? Spełnienia?
SCP-PL-450-A: Nie wiem, czy jak dotrę tam, gdzie mam dotrzeć, będę taki szczęśliwy i spełniony jak być miałbym.
SCP-PL-450-A: A może po prostu boję się, że nie będę. Miałem być uszczęśliwiony na studiach, o których marzyłem. Później w Fundacji. Później po doktoracie. Jestem?
SCP-PL-450-A: Nie czuję się, jakbym miał zakończenie. Czuję się, jakbym miał tylko gonić spełnienie, nigdy do niego nie docierając.
SCP-PL-450-B: Gdybyś mógł do ręki otrzymać to zakończenie, którego chcesz, skorzystałbyś?
SCP-PL-450-A: To znaczy?
SCP-PL-450-B: Jak pstryknięcie palca.
SCP-PL-450-B wyciąga z kieszeni pudełko tabletek. Wręcza je SCP-PL-450-A.
SCP-PL-450-B: Albo jak droga na skróty.
SCP-PL-450-A: Czyli?
SCP-PL-450-B: Niektórzy wierzą, że przyszłość jest wyryta w kamieniu tak samo jak przeszłość. Inni twierdzą, że nic jej nie determinuje oprócz tego, co dzieje się w teraźniejszym momencie, natomiast obie wizje dzielą jeden dogmat — coś na pewno się wydarzy. Różnicą jest tylko liczba możliwości. Oferuję ci jedną taką możliwość. Zapewne tą, której ty chcesz.
SCP-PL-450-A: Czym za to płacę?
SCP-PL-450-B: Hm?
SCP-PL-450-A: Na czym to polega? Co ma się ze mną stać? Pstrykam palcem i budzę się pięćdziesiąt lat w przyszłości, a moje życie jest w miejscu, w którym chciałbym, żeby wtedy było? No chyba nie za darmo. Jaki jest hak? Jaka cena?
SCP-PL-450-B: Taka sama jak ordynarnie. Oddasz się temu w całości. Nikodem Fórman zostanie pochłonięty, by mógł powstać Nikodem Fórman. Zmiana absolutna.
SCP-PL-450-A: Mówiłeś przecież, że zmiana jest tylko teoretyczna.
SCP-PL-450-B: Hm, faktycznie. Tkwi w tym chyba paradoks. Ale jednak. Jest jak jest.
Kilkanaście sekund ciszy wypełniane tylko stukotem deszczu o zadaszenie budki.
SCP-PL-450-A: Jak ta łódź, co w niej się każdą część wymienia?
SCP-PL-450-B: Chyba tak. Nawet bardzo.
SCP-PL-450-A: Co jak nie skorzystam?
SCP-PL-450-B: Nic. Nie masz obowiązku.
SCP-PL-450-A: Mhm. Myślisz, że się jeszcze spotkamy?
SCP-PL-450-B: Na pewno nie.
Nie rozmawiają przez kilkanaście sekund.
SCP-PL-450-B skinie głową w stronę SCP-PL-450-A i odchodzi.
Koniec logu
Poniższy transkrypt przedstawia nagranie datowane wewnętrznie na 6 III 2012, dzień manifestacji SCP-PL-450.
Transkrypt nagrania wideo
id. T-PL-450-60
6 III 2012
SCP-PL-450-A jest widoczny w swoim biurze w gabinecie 304. Siedzi przy biurku przeglądając dokumenty.
Odkłada dokumenty na bok.
Przez kilkanaście sekund spogląda przez okno znajdujące się na prawo od biurka.
Wstaje i wychodzi z biura.
Wraca po kilku minutach, trzymając w ręce szklankę wody.
Stawia ją na biurku. Z szuflady wyciąga pudełko tabletek.
Wyciąga blister i wyciska tabletkę.
Wkłada tabletkę do ust.
Bierze łyk wody i połyka.
Koniec logu
Nagranie urywa się w momencie zakończenia transkryptu. Wedle widocznego w kadrze zegara ściennego moment ten miał miejsce o godzinie 14:54, zbliżonej do szacowanej godziny manifestacji SCP-PL-450 dnia 6 III 2012. Wśród nagrań stanowiących SCP-PL-450 żadne nie jest datowane później niż powyższe.
Stoję sam na klifach świata. Przynajmniej nikogo innego nie widzę. Nie słyszę również, ale wiem, że stara się ze mną rozmawiać.
Opowiada mi historie; mówi, że należą do mnie. O nastrojach i niższych, i wyższych, i tych średnionijakich. O momentach, w których się działa i o takich, w których nie można zrobić nic. Opowiada mi o ścieżce, lub ścieżkach, jak je nazywa. Jak to ujął, dochodzi się do rozdróż i podejmuje się wybór. Jedne ścieżki mają iść upiornym gąszczem, ale wychodzić na polanę skąpaną słońcem. Inne natomiast zupełnie przeciwnie.
Kazał zapomnieć o sprawiedliwości — nie ona decyduje o nowej ścieżce, a wyłącznie wybór na rozdrożach — o sprawiedliwości jednak dawno już zapomniałem. I o gąszczu, i o polanie, o wyborze, o rozdrożach i o ścieżce samej w sobie również. Przynajmniej dopóki mi nie przypomniał. Pokazuje mi fotografie, na których jestem ja, jak mówi. Opowiada mi o rzeczach, których uważa, że zapomniałem.
Stoję sam na klifach świata, bo nie mam pojęcia, jak inaczej nazwać miejsce, w którym się znalazłem. Jest nieopisywalne, wyrwane z kontekstu. Limbo. Więzienie pomiędzy realnością a nierealnością, jedynym kompanem głos, który nie jest głosem.
A jednak przemawia, nieustannie.
Przypomniał mi o realności, która kiedyś była. Zdjęcia, które mi pokazuje, mają ją reprezentować. Byłem kiedyś jej częścią. I chyba w tym tkwi klucz tego, co chce, żebym zrozumiał. I rozumiem już, w pewnym sensie. Zdjęcia są niewyraźne, ale przez rozmyty obraz próbuje przebić się pewien kawałek konceptu i idei.
Układam zdjęcia jedno obok drugiego, po kolei, i widzę jak powstaje zarys ścieżki. Im dłużej je obserwuję i rozważam, tym wyraźniejsza się staje. Chociaż nie wszędzie.
Jest parę zdjęć, których nie jestem w stanie dopasować. Patrząc na nie, ich obraz jest tak samo wyraźny jak reszty, ale… coś jest z nimi nie tak. Jakby nie przypominały mi niczego.
Stoję sam na klifach świata, bo taki był mój wybór.
Im dłużej oglądam zdjęcia, tym więcej w nich dostrzegam. Mogę je ułożyć chronologicznie. Jest moje dzieciństwo, podstawówka, liceum, studia, dorosłość. I wciąż ten szereg zdjęć, które nic mi nie przypominają.
Jestem na nich starszy, na każdym stoję raz w jakimś biurze, raz nad odkrywką. Tu podaję komuś rękę z uśmiechem, tam kieruję jakąś grupą ludzi. Oczywiście, że to ja, przecież umiem się rozpoznać. Ale to nie mogę być… ja. Nigdy nie byłem w tych miejscach, nie spotkałem tych ludzi, nie miałem takich ubrań. Przecież jeszcze nigdy nie byłem taki stary, siwy, pomarszczony.
Więcej mówił chyba do mnie o rzeczach, których wciąż nie pamiętam, niż o tych, które sobie przypomniałem. Stwierdził, że są rzeczy, których pamiętać nie mogę i nie będę. Że wybory, które podjąłem, doprowadziły mnie i tu, gdzie jestem, i tu, gdzie mnie nie ma. Na klify świata wszedłem sam, z własnej woli.
Obejrzałem raz jeszcze te zdjęcia, których nie pamiętałem. To chyba one mają reprezentować te wybory. Jedno z nich coś mi jednak przypomniało — ktoś mi je już raz pokazał. Ktoś inny. Są przyszłością, która jest — ale nie tutaj, nie ze mną. Utraciwszy ścieżkę, zyskałem cel, którego podobno chciałem bardzo. Jednak nie mogę przestać myśleć, że pozbywając się ścieżki dla celu, cel stracił kluczową sobie cząstkę. Nie mając agencji na ścieżce, i u celu chyba nie mogę jej mieć.
Pamiętam już mój wybór, ten ostatni. Deszcz, papieros, ośrodek. I oczywiście rozmowę. Każde słowo, myśl i spojrzenie.
I kiedy to sobie przypomniałem, to szum w mojej głowie, "głos, który nie jest głosem", zniknął całkowicie. Dowiedziałem się, że jest coś cichszego, niż absolutna cisza, bo poczułem, jak ulatnia się całość moich myśli.
I wtem, przemówił ponownie. Tym razem głos był prawdziwy, bo utkwił nie w mojej głowie, a w uszach. Był suchy i stary, chrypki i zmarszczony wiekiem. Ale któraś z jego cząstek zabrzmiała jak ja. To ona, najczyściej i najgłośniej z całego brzmiącego i dającego podkład chóru powiedziała tylko jedną rzecz, zanim znikła bezpowrotnie, a wraz z nią pozostałe:
Czy było warto?
« SCP-PL-449 | SCP-PL-450 | SCP-PL-451 »