Law Of The Land
Identyfikator podmiotu: SCP-3088
Klasa podmiotu: Keter Zneutralizowane
Specjalne Czynności Przechowawcze: Po neutralizacji, zabezpieczenie SCP-3088 ma się skupić wyłącznie na usunięciu jego istnienia z wiedzy publicznej. Wszystkie drogi publiczne prowadzące do dawnej lokalizacji SCP-3088 zostały przekierowane, a mapy i wykazy informacji publicznych zostały poddane edycji zgodnie ze standardowymi protokołami Zaginionego Miasta.
Należy ustanowić obwód rozciągający się na 100m poza zewnętrzne granice SCP-3088; cywile próbujący przekroczyć tę granicę powinni zostać zawróceni lub zatrzymani i poddani amnestii, jeśli to konieczne. W mało prawdopodobnym przypadku, gdy dana osoba opuści SCP-3088, należy ją dokładnie przesłuchać, a następnie przetrzymać na czas nieokreślony.
Wszelkie publiczne komunikaty prasowe lub treści internetowe wspominające o anomalii, samym mieście lub osobach zaginionych w okolicy należy natychmiastowo ocenzurować.
Opis: SCP-3088 to miasto Cullen w stanie Nebraska oraz obszary znajdujące się w granicach administracyjnych miasta. SCP-3088 podlega zmianom rzeczywistości, w których każde prawo, regulamin, lub rozporządzenie miejskie wydane przez osobę legalnie w pozycji władzy staje się niezmiennym prawem samej rzeczywistości.
Osoby przekraczające granicę miasta znajdują się natychmiastowo pod wpływem tych efektów, oraz nie są w stanie złamać żadnych istniejących praw w mieście, celowo lub przypadkiem. Najbardziej natychmiastowe, zauważalne skutki, zwłaszcza dla personelu Fundacji, to całkowity brak możliwości opuszczenia miasta i usunięcie wszelkiej broni palnej.
SCP-3088-1 to wstępna klasyfikacja Thomasa Ronsona, burmistrza Cullen i jedynej obecnie znanej osoby przebywającej w granicach miasta, która jest legalnie upoważniona do stanowienia prawa. Obecnie nie wiadomo, czy on sam posiada jakieś anomalne właściwości.
SCP-3088 pierwszy raz przyciągnął uwagę Fundacji poprzez połączenie przechwycone od cywila uwięzionego w Biurze Szeryfa pobliskiego miasta. Połączenie zostało przerwane w połowie rozmowy, w tym samym czasie ustał cały ruch przewodowy i komórkowy z i do miasta.
Historia: Po wstępnym odkryciu SCP-3088, ale zanim poznano specyfikę anomalii, w celu zbadania miasta wysłano MFO Sigma-9 ("Kansas City Hotsteppers"). Poniżej znajdują się dzienniki odzyskane z ich śledztwa.
Transkrypcja pierwszego nagrania od MFO Sigma-9 po wejściu do SCP-3088, otrzymana około 19 godzin po wtargnięciu na teren. Wiadomość od lidera zespołu, agenta Denlena Sorsby ("Stepper-1").
[POCZĄTEK TRANSKRYPCJI]
No dobra, sprawdźmy czy to w ogóle działa. Dowództwo, tu agent Denlen Sorsby, dowódca drużyny, MFO Sigma Dziewiątka. Jeżeli otrzymacie tę wiadomość, to mam nadzieję, że dacie podwyżkę agentowi Petersowi. OK, to od początku.
Od razu po naszym przybyciu do Cullen, szybko się przekonaliśmy, że anomalia jest tu obecna, oraz obejmuje cały teren wokół miasta. Nasza broń palna w trymiga zniknęła z naszych ludzi, jakby rozpłynęła się w powietrzu, i w dodatku wszystkie nasze telefony komórkowe i satelitarne przestały działać. A żeby tego było mało, odkryliśmy, że nie możemy stąd wyjść. Gdy jeden z nas próbował zrobić krok w stronę wyjścia z terenu, od razu zamierał i nie miał możliwości postawienia kolejnego kroku. Kiedy jednak próbowaliśmy zrobić coś zupełnie innego, mogliśmy poruszać się bez problemu. Próbowaliśmy docisnąć pedał gazu w jednym z naszych pojazdów, ale zatrzymał się nagle, jakby uderzył w niewidzialną ścianę.
Na pierwszy rzut oka samo miasto wydaje się normalnie, ale wszyscy tutaj są nerwowi. Ludzie są ewidentnie przekonani, że coś tu jest nie tak, choć ciężko było namówić kogokolwiek, żeby z nami pogadał. Wspomniałem kelnerce w barze, w którym się zatrzymaliśmy, że nasze telefony nie działają i powiedziała, że w całym mieście nie ma ani jednej działającej komórki. Podobno to trwa od kilku dni. Tak samo z internetem. Można powiedzieć, że nie ma sposobu, aby skontaktować się z kimkolwiek poza miastem. Nasze krótkofalówki działają, ale tylko na krótki dystans.
Nie zajęło nam dużo czasu ustalenie, że Burmistrz tego miasta za tym stoi, albo przynajmniej coś wie. Sposób, w jaki ludzie o nim mówią, świadczy o tym, że są albo przerażeni, albo pełni podziwu, albo jedno i drugie. Z tego co udało nam się zebrać, wszelkie prawa, które ustanawia, stają się faktem. Najwyraźniej, kilka dni temu uchwalił ustawę zabraniającą telefonów i internetu, a kilka tygodni temu napisał ustawę zakazującą posiadania broni. Teraz nie ma wszystkiej naszej broni i telefony nam nie działają. Dość oczywiste.
Nie uważam, żebyśmy znajdowali się w poważnym niebezpieczeństwie. Co prawda ludzie są przerażeni, ale nie zdziczeli, więc spróbujemy dotrzeć do sedna sytuacji. Poza tym prawo zabrania telefonów i internetu, lecz nic nie mówi o… Jak na to mówisz, Peters? Impuls danych radiowych o wysokiej częstotliwości? Chłopie, ty chyba sobie to wymyśliłeś. Tia, wracając, Peters wypatroszył połowę naszych radiotelefonów i kilka części z zestawów zaopatrzeniowych w ciężarówkach i przygotował coś, co najwyraźniej prześle tę wiadomość. No a jeśli nie, cóż, zgaduję że zmarnowałem ostatnie trzy minuty na pogawędkę z samym sobą.Wyślemy kolejną wiadomość, kiedy będziemy mieć coś więcej do zgłoszenia. Sorsby, bez odbioru.
No dobra Peters, wcis-
[KONIEC TRANSKRYPCJI]
Transkrypcja drugie nagrania od MFO Sigma-9, otrzymane około trzy dni po pierwszym wejściu.
[POCZĄTEK TRANSKRYPCJI]
OK, zgłasza się Stepper-1. Po pierwsze, przyjmujemy tutaj szereg założeń, z których pierwszym jest to, że otrzymaliście naszą poprzednią wiadomość. Przez co również zakładamy rozpoczęcie przynajmniej jakiejś formy zabezpieczenia, co prawie na pewno skupiałoby się na publicznych drogach. Zatem fakt, że nie widzimy niczego na drogach poza granicą anomalii, oznacza, że anomalia robi coś więcej niż tylko powstrzymuje nas przed ucieczką.
Przez ostatnie kilka dni Watkins i Pace pomierzyli krawędź zewnętrzną anomalii. Dość szeroko otacza całe miasto i wydaje się, że zatrzymuje się przy drogach tuż przy znakach "Witamy w Cullen", zatem przypuszczamy, że wypełnia całe granice miasta. Ponadto, jeśli nie próbujesz aktywnie wyjść, możesz bez problemu przejść brzegiem; Pace powiedział, że w dotyku było jakby ściana ze szkła.
Zobaczmy… wygląda na to, że nasze początkowe założenia dotyczące tego, co się tutaj dzieje, były w większości trafne; nikt w mieście nie jest w stanie złamać żadnego z tutejszych praw. Nawet liczą się durne wykroczenia na niskim poziomie, na które każda władza lokalna wedle kaprysu przymyka oko - w mieście nie ma śmieci, bo burmistrz wydał rozporządzenie zabraniające śmiecenia. Nie udało nam się zbliżyć do tego gościa, Ronsona, bo tak się nazywa. Cholerni biurokraci mają przepisy na wszystko, przez to nie możemy tak po prostu wpaść do jego biura i odbyć pogawędkę przy herbatce. Nie mamy pojęcia jaki jest jego cel, czy robi to celowo, czy po prostu jest pochłonięty czymś, czego nie może kontrolować. Jesteśmy umówieni na wizytę z nim za cztery dni. Pieprzone gryzipiórki.
Co dodać, co dodać… A tak! Peters mówi, że jeśli ktoś z Waszych od prowadzenia zabezpieczenia przyjdzie pod granice miasta, to niech przestawi radio na częstotliwość 457.9 MHz. Z rana tam pójdziemy i zobaczymy czy nasze krótkofalówki będą działać. Nie możemy was tam zobaczyć, ale możemy wciąż mieć możliwość kontaktu, szczególnie jeśli te urządzenia wykorzystujące impulsy danych działają.
Myślę, że to już wszystko. Sorsby bez odbioru.
[KONIEC TRANSKRYPCJI]
Transkrypcja audio przedstawiająca konwersację między członkami MFO Sigma-9, a zespołem przechowawczym znajdującym się na obwodzie przechowalni SCP-3088. Rozmowa odbyła się za pośrednictwem standardowego radia dwukierunkowego.
Sorsby: Tu Sigma-Dziewiątka, odbiór. Powtarzam, tutaj Stepper-One, MFO Sigma-Dziewiątka.
Vasquez: Słyszymy was, Stepper-One. Tu Agentka Vasquez, Kontrola-3088.
Sorsby: O kurde, Silvia, to ty?! Co się tam dzieje?
Vasquez: Tak, to ja, Sorsby. Cieszę się, że słyszę cię tam żywego. Gdzie jesteście?
Sorsby: Jesteśmy tuż przy granicy bariery. Mam tu waszego drona.
Vasquez: Nie widzimy was. Jesteśmy 20 minut od miasta. Wygląda na to, że to coś blokuje widok obu stronom.
Sorsby: Ta… zaraz, 3088? Już sklasyfikowane? Szybko poszło.
Vasquez: Zgaduję, że utrata zespołu MFO w skipie obejmującym całe miasto bardzo przyspiesza działania. No dobrze, raportujcie.
Sorsby: Dobra. Żadni członkowie zespołu nie odnieśli obecnie żadnych obrażeń i są obecni. Jak na razie sytuacja w mieście jest stabilna, choć wydaje się, że mieszkańcy miasta nadal nie chcą z nami za dużo rozmawiać. Jest tam mnóstwo dziwnych praw w tym mieście, wszyscy je teraz odczuwamy. Na przykład, jeśli w ogóle pomyślę o tym, żeby teraz wyjść do ciebie, z tyłu głowy czuję, że to niezgodne z prawem. A na dodatek również jest nielegalne bycie bezrobotnym. Nie jestem pewien, co do szczegółów w tym przypadku, ale w mieście jest kilka dużych zakładów tekstylnych, które zatrudniają mnóstwo ludzi.
Vasquez: Z dokumentów wynika, że zakłady zamknięto wiele lat temu. Tak się składa, że przez to miasto popadło w poważne kłopoty.
Sorsby: Cóż, teraz wydaje się być ok. No wiesz, oprócz zmieniającej rzeczywistość anomalii obejmującej całe miasto i zatrzymującej wszystkich w środku.
Vasquez: A skoro o tym mowa. Odsuń się od krawędzi, wyślemy wam coś.
Około po 40 sekundach ciszy, zespół przechowawczy pilotuje zdalnie sterowanym pojazdem, noszącym przesyłkę z nadajnikiem, wzdłuż bariery.
Vasquez: Nasi technicy mówią, że to powinno spełnić zadanie tego, co uruchomił Stepper-3, ale trochę wyraźniej. Sygnał który od was otrzymaliśmy był chaotyczny.
Sorsby: Peters, podejdź tu i spójrz na to.
Peters: Jasne.
Vasquez: Ma potwierdzenie, więc będziesz wiedział, że działa, i powinno być na tyle dostosowane, aby obejść wszelkie… problemy prawne. Pamiętaj, że to wciąż jednokierunkowe. Oszczędzi ci to jednak wyłażenia aż tutaj z każdym drobnym gównem.
Peters: To wystarczy.
Sorsby: No dobrze, dzięki Vasquez.
Vasquez: Jeszcze jedno, Sorsby. Mancha domaga się pewnych postępów w ukrywaniu tej sprawy. Wiesz, jak nerwowi są przełożeni, gdy przychodzi do skipów tak dużych. Nie jestem pewna, co możemy jeszcze tutaj zrobić, a oni nie są chętni do wysyłania dalszych "zasobów ludzkich", więc wszystko zależy od was, nicponie.
Sorsby: Hah, o nas się nie martw. Za kilki dni mamy spotkanie z tym burmistrzem, wyjaśnimy całą sprawę i wszyscy wrócimy na partyjkę pokera w pi-
Pace: Sorsby! Mamy podglądacza! Ucieka nam!
Na linii słychać odgłosy biegnącego Agenta Sorsby'ego.
Sorsby: Nosz kurwa! Zostaliśmy zauważeni przez cywila. Trzeba go namierzyć i uciszyć. Sorsby bez odbioru!
Transmisja otrzymana około cztery dni po ostatnim kontakcie, za pomocą dostarczonego nadajnika danych.
Sorsby: No dobra, do sześciu razy sztuka, prawda Peters?
Peters: Ta.
Sorsby: No dobrze, więc. Nie złapaliśmy tego cywila, co nas podglądał, zgubiliśmy go w jebanych drzewach. Wygląda na to, że w granicach miasta jest jest całkiem spory kawałek lasu. Tak czy inaczej, przypuszczamy że był pionkiem burmistrza, ponieważ około godzinę później, uchwalono nową ustawę. Czuliśmy, że to się dzieję, jakby piosenka, której nie słyszałeś od lat, nagle zagrała w twojej głowie.
Peters: Ta, to było w chuj dziwne.
Sorsby: Dokładnie. Wracając, to nowe prawo najwyraźniej w ogóle zabrania rozmów z kimkolwiek spoza miasta. I właśnie dlatego odbywam przyjacielską pogawędkę z moim ziomkiem, agentem Petersem. I dlatego próbowaliśmy odbyć tą samą rozmowę sześć kurwa razy! Tak czy inaczej, o czym gadaliśmy?
Peters: O spotkaniu z Ronsonem.
Sorsby: No tak! Burmistrz! W sprawie tego, nie poszło dobrze. Wydaje się… niezrównoważony. Sądzę, że spotkanie z nim mogło być złym ruchem i z racji tego, że zabronione jest dać komuś w mordę lub niszczenie mienia publicznego, nic innego nie mogłem zdziałać. Zaczął biadolić o naprawieniu miasta czy coś, i od tego czasu zauważyliśmy, jak ludzie nas śledzą dookoła. Inwigilują nasze ruchy, z kim gadamy.
Peters: Nawet teraz jest jeden na zewnątrz. Niezbyt subtelne.
Sorsby: Ta. Amatorzy. Tak czy siak, udało mi się namówić Ronsona na kolejne spotkanie jutro, więc mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej, lecz nie wydaje mi się na typa, który odpuści sobie to gówno. I jeśli nie znajdziemy jakiejś luki, która pozwoli nam go wyeliminować, albo włamać się do jego domu, albo biura, albo do czegoś innego, by znaleźć jakieś odpowiedzi, dość szybko skończą nam się tutaj opcje.
Peters: Szkoda, że żaden z ciebie prawnik.
Sorsby: Mamusia zawsze mi mówiła, żebym poszedł do szkoły prawniczej. Może po prostu przeczekamy go i będziemy kandydować na burmistrza w następnych wyborach? Kiedy to się stanie?
Peters: Najbliżej za cztery lata.
Sorsby: Kurde, wątpię czy mamy dość czasu. Cóż, wymyślimy coś. Zgaduję, że jak na razie tyle. Miło się z tobą gadało, Peters.
Peters: Wzajemnie, szefie.
Incydent 3088-1
Około trzy dni po ostatniej otrzymanej wiadomości od MFO Sigma-9, w obrębie SCP-3088 miało miejsce zlokalizowane wydarzenie restrukturyzacyjne Klasy C. Po zdarzeniu ustała wszelka anomalna aktywność związana z SCP-3088, a wszyscy ludzie, konstrukcje stworzone przez człowieka i obiekty w jego granicach zniknęły, z wyjątkiem jednego domu w przybliżeniu w centrum obszaru. Z budynku odnaleziono dwa ważne dokumenty; oficjalna dokumentacja dotycząca nowo ustalonych ustaw w mieście Cullen w stanie Nebraska, oraz osobisty dziennik burmistrza Thomasa Ronsona.
Poniżej znajduje się pełna transkrypcja dziennika.
Udało się! Wygrałem! Zostałem wybrany na burmistrza Cullen! Znaczy, mówię, że *ja* wygrałem, ale sam tego nie zrobiłem, miałem wspaniały zespół ludzi, którzy mi pomogli. Przez czterdzieści lat żyłem w tym mieście i widziałem jak się stale pogarsza i pogarsza przez kombinację korupcji i nieudolności, lecz dzięki wybraniu mnie na burmistrza wiele się zmieni! Mogę postawić miasto z powrotem na nogi, pomóc ludziom poprawić ich życia!
Dziś mieliśmy pierwszą otwartą salę, podczas której przedstawiłem mieszkańcom tego dobrego miasta moje plany na przyszłość. Na ogół wydawali się otwarci, co podniosło nas na duchu. Kilka osób było sceptycznych, czy uda mi się ponownie otworzyć zakłady, co jest zrozumiałe, ale myślę, że będzie to wykonalne. Przecież nie zbankrutowali, sprzedał ich ten drań Haystings, żeby napełnić sobie kieszenie przed wyjazdem z miasta. W każdym razie, wygląda na to, że mam wsparcie ludzi. Zacznę jednak od drobnostek. Zapewniłem szkole średniej dodatkowe fundusze, aby mogła dokonać niezbędnych napraw, a także wydałem rozporządzenie zabraniające śmiecenia w mieście, ponieważ ulice zaczynają wyglądać jak wysypisko. Może to niewiele, ale jeżeli ludzie mają uwierzyć, że wszystko może się zmienić, muszą szybko zobaczyć namacalny dowód. Myślę, że takie drobne ulepszenia w dużym stopniu przyczynią się do zmiany postaw ludzi.
Dostałem dzisiaj dobre wieści; Manufaktura Omaha są zainteresowani ponownym uruchomieniem zakładów! Lubię myśleć, że to moja niesamowita oferta sprzedaży spełniła swoje zadanie, ale rzeczywistość jest taka, że prawdopodobnie to był zwykły, ale trafny zbieg okoliczności - tak się składa, że od jakiegoś czasu chcieli poszerzyć horyzonty. Mimo to nie zamierzam kwestionować tak dobrej okazji. Mieszkańcy Cullen to uczciwi, ciężko pracujący ludzie, ale bezrobocie jest tu prawdziwym problemem. Ponowne otwarcie zakładów może przywrócić nadzieję, którą ludzie stracili przez lata.
Och, wygląda na to, że rozporządzenie dotyczące śmieci już procentuje! Minęły dwa dni, a miasto wygląda już prawie bez skazy! To musiało zainspirować ludzi, żeby przyszli i posprzątali to miejsce.
Gadałem dziś rano z Claytonem i najwyraźniej w ciągu tygodnia, odkąd zostałem burmistrzem, nie zgłoszono ani jednego przestępstwa. Prawdopodobnie byłoby trochę egoistyczne myśleć, że dzieje się tak pod moim wpływem, ale to przyjemna myśl.
Rozpoczęliśmy pracę nad planem, który zapewni, że każdy bezrobotny w mieście znajdzie pracę w zakładach po ich ponownym otwarciu, co powinno nastąpić za kilka tygodni. Miejsc prac powinno być więcej niż wystarczająco dla każdego, a kiedy wszyscy wrócą do pracy, będziemy mogli zacząć przyglądać się lokalnej gospodarce. Być może ludzie znów zaczną otwierać nowe firmy na głównych ulicach!
Dzisiaj… stało się coś dziwnego. Kilka dni temu uchwaliliśmy ustawę nakazującą naprawę wałów przeciwpowodziowych na rzece. Odkąd kilka lat temu zniszczyły się i zalały połowę miasta przy każdej porze deszczowej stanowiło to ogromne zmartwienie, a że złagodziłoby to ciągły stres ludzi mieszkających w pobliżu rzeki, to wydawało się to trywialnym zadaniem. Dziś rano poszedłem z kilkoma wykonawcami robót budowlanych, aby ocenić wymagania dotyczące naprawy i okazało się, że wały są jak nowe. Nic nie wskazuje na to, żeby były kiedykolwiek uszkodzone. Zajęłoby to tygodnie pracy i nie dałoby się zrobić tego po cichu… a jednak jest. Solidny jak w dniu wykonania.
Clayton wspomina, że nadal nie doszło do żadnego przestępstwa. Już od prawie 3 tygodni. Nie narzekam, większość burmistrzów zabiłaby, żeby pozbyć się przestępstw, ale to jest dziwne… żaden mandat za parkowanie, czy kara za przekroczenie prędkości. Okazuje się, że jego oficerowie cały dzień siedzą z założonymi rękoma.
Damien wrócił dziś do miasta. Chyba mnie wyśledził, bo prawie wpadłem na niego w centrum miasta. Myślałem, że miał zamiar zrobić coś głupiego… wyglądał jakby sięgał po coś do jego kurtki, na jego twarzy był wściekły grymas, lecz wtedy nagle zamarł. Zaczął wyglądać na naprawdę zagubionego. Staliśmy tam tak przez prawie minutę, tylko ja i on patrzący się na siebie nawzajem. Po czym się po prostu odwrócił i odszedł.
Poprosiłem Claytona o wizytę w jego pokoju hotelowym i okazuje się, że trzymał broń na stole, a drzwi były szeroko otwarte. Nawet nie drgnął, gdy Clayton wyciągnął swoją broń i aresztował go. Za naruszenie zwolnienia warunkowego i tak dalej. Podejrzewam, że w chwili gdy to piszę, jest w drodze powrotnej do więzienia w stanie Nebraska. Zdecydowanie dzieje się coś tu dziwnego.
Postanowiłem coś wczoraj sprawdzić. Uchwaliłem ustawę nakazującą natychmiastową naprawę wszystkich szkód drogowych, co było czymś prostym, czemu nikt by się nie sprzeciwił. Łatwo uzasadnić, z racji potencjalnego wzmożenia ruchu dzięki zakładom.
Od 15 lat na drodze przed moim domem jest dziura. Obserwowałem ją całą noc, aż do północy. Przed świtem się obudziłem, a dziury już nie było. Tak po prostu, jakby jej tu nigdy nie było. Na wszelki wypadek sprawdziłem dzienniki, ale nie ma żadnej wzmianki o tym, żeby ekipy konserwacyjne w ogóle rozpoczęły pracę. Wszystkie drogi też wydają się w dobrym stanie, nie tylko ta koło mojego domu. Malutkie pęknięcia, dziury, a nawet ślady po oponach. Wszystko zniknęło.
Prawa w Cullen nie mogą być złamane. Czuję się jak szajbus pisząc to, lecz teraz jestem tego pewien. Próbowałem dzisiaj przyspieszyć w drodze do ratusza, wcisnąłem nogę tak mocno, jak tylko mogłem. Zatrzymałem się w momencie, gdy samochód osiągnął 30 na godzinę i nie przekroczyłem nawet o ułamek. Nieważne, jak bardzo się starałem, nie mogłem zmusić stopy do mocniejszego dociśnięcia. To było… niepokojące uczucie. Jakby jakaś niewidzialna siła nie pozwalała mi się ruszyć, jakbym nie mógł kontrolować swojego ciała. Nigdy w życiu nie czułem czegoś tak okropnego.
Im więcej o tym myślę, tym bardziej uważam, że… sytuacja tutaj mogłaby być niezwykle korzystna dla Cullen. Wyraźnie coś się dzieje nienaturalnego i skłamałbym, gdybym powiedział, że wcale mnie to nie zaniepokoiło, ale ma to potencjał! Miasto bez przestępczości. Miasto gdzie problemy są naprawiane jak pstryknięciem palca. Z takim darem można zrobić dużo dobrego!
Och, transakcja w sprawie zakładu doszła do skutku. Zakłady już zaczynają się ponownie otwierać, a formalności mające mające na celu upewnienie się, że wszyscy mają pracę, zostały już zakończone. To będzie wspaniały nowy początek dla Cullen!
Te kilka tygodni były intensywne. Inni ludzie zaczęli dostrzegać… tę dziwaczność tutaj, co częściowo jest moją winą. Wystąpiły pewne problemy logistyczne w zakładach, żadne dostawy ani materiały nie zostały dostarczone i były wstrzymane przez tygodnie. Utknęły na łodzi na środku Pacyfiku czy coś. Ale i tak pojawiła się każda osoba, która miała pracować w zakładach. Wszyscy mieli tą samą historię: czuli, że muszą być w zakładzie, mimo że nie było tam nic do roboty, i nie mogli wyjść do końca swojej zmiany, bez względu na to, jak bardzo się starali.
Wyszło to na spotkaniu miejskim. Kate Massey poruszyła ten temat, początkowo wydawała się niepewna, jakby wszyscy mieli myśleć, że oszalała. Jednak gdy tylko zaczęła mówić, dołączyli do niej inni. Ta sama historia z zakładem, albo o tym jak nie mogli przekraczać prędkości ich autami, czy nawet przeklinać w miejscach publicznych. Ludzie zaczęli panikować, ale udało mi się ich uspokoić, że nie ma się czym martwić i że się temu przyglądamy. Prawda jest taka, że nawet gdybyśmy faktycznie próbowali, to nie wiedziałbym nawet, od czego zacząć.
Zdarzył się… pewien wypadek. Podszedł do mnie Simon Sackwell kiedy rozmawiałem z Claytonem o tej całej sytuacji. Zaczął mnie wyzywać, że to dziwactwo to moja wina i że potępię nas wszystkich w oczach Boga, czy jakiś inny nonsens. Sięgnął do kieszeni, najpewniej gotowy wyciągnąć broń, widziałem jej uchwyt. Oczywiście Clayton również; zastrzelił Sackwella jak stał, prosto w klatkę piersiową. Tylko zareagował, mimo że Sackwell tak naprawdę nie użyłby swojej broni. Wygląda na to, że tego samego nie można powiedzieć o policji. Co za strata.
Ogłosiłem Stan Wyjątkowy. Może to wywołać większą panikę, ale daje mi to interesującą władzę ustawodawczą, której użyłem do wprowadzenia zakazu broni palnej w mieście. Co prawdopodobnie rozwścieczy spluwo-świry, ale w końcu zobaczą, że tak będzie najlepiej. Nie będzie już powtórek takich sytuacji.
Ludzie zaczęli wyjeżdżać. Chciałbym móc powiedzieć, że ich za to nie winię, ale co się stało z dumą obywatelską oraz lojalnością do swojego domu? Czy oni nie zdają sobie sprawy, czego możemy dokonać z tym… cokolwiek to jest!? W ciągu tygodnia ponad 500 osób wyjechało z miasta. Musiałem uchwalić prawo zabraniające wyjazdu, więc teraz nikomu nie wolno opuszczać miasta. Cullen zostanie przywrócone do świetności, do cholery, i nie pozwolę, żeby jakikolwiek małostkowy strach stanął temu na drodze.
Mallings przyszedł do mnie dzisiaj i powiedział, że ludzie szeptali o zwróceniu się do prasy, federalnych, czy kogokolwiek innego. Przynajmniej nadal mam w mieście kilku przyjaciół.
Powinienem pomyśleć o tym wcześniej, to mało prawdopodobne, żeby ktoś nie wygadał się komuś z zewnątrz o tym, co się tutaj dzieje. Nie rozumieją co by się stało, gdyby rząd czy prasa się tu wtrąciła? Zamieniliby Cullen w jakiś cyrk! Tymczasowo zabroniłem korzystania z telefonów i internetu, dopóki nie uporam się z tutejszymi sprawami. Znajdę sposób, żeby wszystko naprawić, odwrócić te wszystkie ustawy alarmowe, i wtedy Cullen będzie lepsze niż kiedykolwiek.
Dziś do miasta przyjechała grupa ludzi, wyglądających na wojskowych, w czarnych ciężarówkach. Zaczęli zadawać mnóstwo pytań. Czuję, że będą próbowali sprawiać kłopoty. Nie wydaję mi się, żeby mogli wiele zdziałać. W końcu prawo to prawo i wszyscy muszą go przestrzegać. Poprosiłem Johna, żeby miał na nich oko.
Ponieważ telefony zostały wyłączone, przestałem otrzymywać aktualizacje dotyczące dostaw do zakładów. Powinienem był o tym pomyśleć. Wczoraj uchwaliłem ustawę, która po prostu brzmiała: "zakłady będą miały potrzebne materiały." Dzisiaj każdy z nich był w pełni zaopatrzony, jakby znikąd. Ludzie przychodzą tam do pracy już od tygodni, więc przynajmniej będą mieli co robić. Miejmy nadzieję, że to poprawi sytuację.
John powiedział, że ci wojskowi byli dziś na obrzeżach miasta i rozmawiali z kimś przez radio! Cholerne, wścibskie sukinsyny! Uchwaliłem prawo zabraniające komukolwiek rozmów z osobami z zewnątrz, więc mam nadzieję, że to rozwiąże problem.
Zakład wydaje się działać. Może mi się coś przywidziało, ale ludzie wydają się szczęśliwsi. Wygląda na to, że wszystko co robią, jest gdzieś wysyłane, chociaż nikt nie wie gdzie i jak. Ale zawsze jest mnóstwo surowca, z którym mogą pracować. Jeszcze kilka tygodni tego i być może wszystko w okolicy wróci do normy.
Miałem dzisiaj spotkanie z tą grupą wojskową. Będę musiał zamienić słówko z Sandrą o tym, dlaczego ich wpisała. Wracając, przyszli do mnie i zaczęli się domagać informacji o każdej możliwej rzeczy, jakby w tym mieście mieli jakiś autorytet. Powiedziałem im, że powinni zostawić nas w spokoju i zająć się swoimi sprawami. Spojrzeli na mnie jak na szaleńca!
Potem rozmowa była milsza, choć tak naprawdę nic z tego nie wyszło. Czuję, że dalej będą się wtrącać. Powiedziałem mi, że zastanowię się nad tym co powiedzieli - no i tak zrobię, nie jestem nierozsądnym człowiekiem! Ale dostałem niepowtarzalną szansę zrobienia czegoś z tym miastem i nie pozwolę, żeby ją zmarnowali małostkowi wojskowi.
Zgodziłem się na ponowne, krótkie spotkanie z nimi jutro. Dam wszystkim czas na zastanowienie się nad poglądami innych i tak dalej. Może uda mi się ich przekonać, lecz w to wątpię.
Tak jak przypuszczałem, drugie spotkanie z tym Sorsbym nie przyniosło żadnych rezultatów. Zażądał, abym uchylił wszystkie te prawa i pozwolił ludziom opuścić to miasto. Odpowiedziałem mu, że tak nie zrobię. Nie będę popychadłem tępych wojskowych gamoni. Wprost mi oznajmił, że sam będzie problemem. Sądząc po wyrazie jego twarzy, jestem pewien że strzeliłby mi w twarz, gdyby tylko mógł.
Pomyślę nad rozwiązaniem. Oczywiście, nie pozwolę im się kręcić po mieście i robić to co chcą, kto wie jakie kłopoty tu przyniosą. Czemu nie mogą zająć się poważniejszymi sprawami!
Dzisiaj ten drań Sorsby i jego koleżki prawie wszczęli zamieszki! Podburzali mieszkańców, paplali jakieś bzdury o prawach człowieka i wotum nieufności! Czy ci ludzie nie zdają sobie sprawy, że chcę dla nich jak najlepiej! Jak mogą być tacy ślepi!
Cóż, mam zamiar położyć temu kres raz na zawsze. Najpierw pozbędę się tych intruzów, a potem zobaczę co da się zrobić z tą gadką o buncie. Cholera jasna, Cullen to dobre miasto i nie pozwolę, by zostało zrujnowane przez niewdzięczną postawę ludzi bojących się ciężkiej pracy!
Z analizy wynika, że niemal natychmiast po ostatecznym wpisie w dzienniku do odzyskanej dokumentacji dodano nową pozycję, dotyczącą nowo uchwalonych ustaw. Ostateczna ustawa nakazywała natychmiastowe opuszczenie miasta przez cały personel wojskowy.
Przeważająca teoria głosi, że z powodu tego ostatecznego prawa, bezpośrednio sprzecznego z poprzednim prawem dotyczącym zakazu opuszczania miasta przez ludzi, efektem końcowym było zakłócenie rzeczywistości lub wydarzenie restrukturyzacyjne, skutkujące utratą miasta i jego mieszkańców, oraz neutralizacją SCP-3088. Pozostaje zagadką dlaczego został tylko dom burmistrza Ronsona oraz jego zawartość. MFO Sigma-9 została oficjalnie zadeklarowana jako jednostka zaginiona.